Pustynia i ślimaki w Maroku
eksperymenty kulinarne i podróż busem na pustynię
To kolejna moja notatka o Maroku. Przejechałem w kilka dni połowę tego kraju samochodem a później, pod wpływem bardzo pozytywnych opinii moich kolegów i publikacji na forach internetowych, postanowiliśmy pobawić się w prawdziwych turystów i pojechać busem na zorganizowaną wycieczkę na pustynię.
Jeden dzień przed wycieczką spędziliśmy w Marrakeszu. Zrobiliśmy zakupy, trochę pozwiedzaliśmy i poszliśmy coś zjeść.
Bardzo chciałem tego dnia spróbować rzeczy jedzonych tylko przez mieszkańców. Najpierw poszedłem z kolegą na świeżo wyciskany sok z pomarańczy za 1,5zł. Było to pyszne i bardzo słodkie. Później postanowiliśmy spróbować jednego z lokalnych przysmaków, czyli ślimaków. Na rynku były ustawione wielkie miski z gotującą się wodą ze ślimakami, nad miskami stali kucharze z wielkimi łyżkami a na około przy okrągłym stole siedzieli ludzie i jedli. Płacąc około złotówki, można było dostać miskę ślimaków i instrukcję obsługi. Ślimaki w Maroku nie są w żaden sposób przyrządzane przed ugotowaniem. Nie są one patroszone ani wyciągane. U ugotowanego ślimaka można z łatwością odróżnić 2 pary czułków.
Aby zjeść ślimaka należy najpierw wyjąć go wykałaczką ze skorupki a potem oberwać worek ze zwisającymi wnętrznościami. Jest to dosyć obrzydliwe, ale udało nam się złamać. Mimo że mój kolega się na początku pomylił i zjadł wnętrzności zamiast ślimaka, to udało nam się skonsumować prawie całą porcję. W smaku przypominają kurczaka i nie są złe, sama świadomość tylko trochę męczy.
Kilka godzin później zacząłem cierpieć. Potwornie mi te ślimaki zaszkodziły.
Rano mieliśmy jechać autokarem na pustynie.
Wycieczka trwała 3 dni z czego 2 spędziliśmy w autokarze.
Chyba nigdy wcześniej tak potwornie nie bolał mnie brzuch.
Mimo że zapłaciliśmy na wycieczkę all inclusive, to organizatorzy chcieli nas naciągnąć na każdym kroku. Woda była płatna i za każdą butelkę trzeba było zapłacić 4zł, a płatny lunch jedliśmy w koszmarnie drogich restauracjach. (Tutaj udało mi się trochę oszczędzić, bo jeszcze przez tydzień po zjedzeniu ślimaków nie mogłem włożyć nic do ust.)
Sama wycieczka na pustynie była bardzo fajna. Jechaliśmy w dużej grupie na wielbłądach przez prawie 2 godziny. Spędziliśmy też noc w namiocie zrobionym z koców, na środku pustyni a wieczorem mogliśmy posłuchać lokalnej muzyki i pooglądać gwiazdy.
Wycieczkę na pustynie na wielbłądach polecam, ale nie radzę jechać razem z wycieczką zorganizowaną. Najlepiej dojechać na miejsce samemu, lokalnym pks-em albo samochodem.
Nie radzę jeść ślimaków w Maroku, jest wiele innych, dużo bezpieczniejszych, ciekawych przysmaków.