Santa Monica
plaże "Słonecznego Patrolu"
moniadi
Z Hollywood zjeżdżamy na Mulholland Drive, piękną i bardzo zadbaną drogę prowadzącą aż do Santa Monica. Po drodze zahaczamy o punkt widokowy, aby zobaczyć słynny „Hollywood Sign”, jeden z najbardziej popularnych pocztówkowych motywów. Już dalej ten punkt widokowy ustawiony być nie może. Trzeba mieć dobry aparat i mocno się starać, aby udało się zrobić sensowne siebie samego z napisem. Po kilkunastominutowych staraniach i większych sukcesach w zakresie pozowania obok zakazu palenia, wracamy na trasę. Mulhollandem jedzie się pięknie. To wąska i bardzo malownicza ulica, dlatego właśnie przy niej mieszka dużo gwiazd. Nie nabierzcie się tylko na wycieczki po ich domach, bo kończy się to gapieniem się w mur. Plaża jest dość daleko od downtown L.A., ale warta zobaczenia. To najfajniejsza część Miasta Aniołów. To właśnie w Santa Monica kręcili „Słoneczny Patrol”. To tu są te słynne budki ratowników, na których można do woli pozować do zdjęć. Poza tym plaża jest niezwykle szeroka, co raczej w Europie jest rzadko spotykane. Woda oczywiście zimna, a wieczorem przeszywa zimny wiatr, nawet w środku lata. Jest też wielkie molo, z ogromnym diabelskim młynem, bardzo znajomym, kalifornijskim widokiem. W połowie mola zupełnie nieładna, ale rewelacyjna knajpa z owocami morza. Kolejna plaża warta zwiedzenia to oczywiście Venice Beach, dzielnica bardzo młodzieżowa i popularne w czasach hipisowskich miejsce popijaw. A na północ, Malibu, ulubiona w L.A. plaża celebrytów. Nie kipi bogactwem tak bardzo jak można by się tego spodziewać, ale i tak jest bardzo ładnie, bo to najbardziej zadbana plaża w tamtym rejonie. Między plażami poruszamy się Pacific Coast Highway i trasa ta zapewnia niezapomniane widoki na ocean z jednej strony, a na piękne rezydencje z drugiej. Plaże Pacyfiku to obowiązkowy punkt w Kalifornii, ale bez samochodu po Los Angeles ani rusz!